niedziela, 25 listopada 2012

OBIjania ciąg dalszy..

Były plany żeby odpuścić. Skupić się nad jednym sportem, resztę zostawić w spokoju. Takie plany BYŁY, ale już ich nie ma :) Jakoś tak mam sentyment mały do tego sportu.. dłubię w nim z Rico od ponad roku. Strasznie dziwnie byłoby mi go teraz zostawić. Mimo tego, że nie wszystko w regulaminach mi się podoba. Główkowałam (bardzo dużo) co dalej z tym fantem zrobić: czy próbować działać samej czy ćwiczyć z kimś. Problem wręcz się sam rozwiązał :) Z czego jestem bardzo zadowolona ! Takim sposobem postanowiłam, że obi samopas nie zostawię. Jednak z drugiej strony mam teraz bardzo dużo zajęć poza-psich, więc czasem trudno znaleźć dłuższą chwilę i zrobić coś bardziej konstruktywnego w tym kierunku, ale staram się jak tylko mogę !
Spróbowałam czegoś innego, tzn. robić obi jak sztuczki - efekt finalny o wiele mocniej mi się podoba! Pieso ma z tego mega frajdę, móżdżek bardziej mu działa, bo staramy się kształtować i tak to właśnie w końcu niektóre ćwiczenia są świadomie(!) wykonywane poprawnie.
Wczoraj spotkałam się z Asią Trusiową na taki luźny trening. Ogólnie muszę powiedzieć, że z P. Ryszarda jestem zadowolona. Nakręcony na pracę był za bardzo.. ale to jak zawsze, po za tym uczę się mu tłumaczyć, że da się robić coś precyzyjnie i się cieszyć, a nie tylko to drugie. Na tym jednak cały problem w obi polega, trzeba połączyć te dwie rzeczy żeby coś było efektownie zrobione. Do tego właśnie dążymy.
Najbardziej chyba jest ucieszona z kwadratu. Jakoś tak wyszło(sama nie wiem czemu), że nie robiłam go prawie dwa miesiące.. Wczoraj spróbowałam z połączeniem nowej metody i byłam raczej za tym, że pies się zgubi, bo był przyzwyczajony do targetu, a tu proszę R. bez problemu powiedział, że sobie radzi z tym, że coś zmieniłam i on tak WIE CO TAM TRZEBA ZROBIĆ. Spuchłam z dumy dosłownie ! Takie moje borderzadło kocham najmocniej!
Apropo's heelingu... też zupełnie zmieniłam podejście do tego ćwiczenia. Zrobiłam je od podstaw, zupełnie inaczej niż wcześniej. Owocuje to tym, że pieseczek nie gubi już pozycji, ładnie trzyma się nogi z zawsze uśmiechniętym pycholem ! C-U-D-O-W-N-I-E ! Popracujemy jeszcze mocniej nad skrętami, żeby wyglądały świetnie, a nie tylko dobrze... ;) Serio jestem bardzo zadowolona, bo podjęłam się sama poprawieniu tego ćwiczenia.
Robiliśmy aporcik, zupełnie inny niż Ryś był wcześniej przyzwyczajony. Tutaj się przejechaliśmy, bo wydawałoby się, że zmiana aportu na wykonany z czego innego nie powinna robić problemu dla psa, który miał aport zdecydowanie opanowany. Wyszło,że Ricosławiec lubi sobie co nieco podgryźć, musi chyba posmakować jak nowy aporcik smakuje:) Tutaj besztanie należy się mnie, że mu tego nie urozmaicałam. Zakupię kolejne w najbliższym czasie- muszę !
Suma summarum myślę, że nie jest z nami tak źle. Najgorsze to brak konsekwentnych treningów, ale sądzę że da się to wykonać ;)
Na zakończenie Rysiowato-buszowaty kwadrat:
 Pzdr A&Ri!

środa, 21 listopada 2012

So good, so good...

Happy you good !
 Po wczorajszym baaardzo męczącym dniu dostałam cudowną wiadomość.. Rico ma zdrowe biodra, łokcie i brak podwójnej trzeszczki kolanowej! Nie jestem inaczej tego opisać niż niespożyta radość, która nie opuszcza mnie calutki dzień ;) Bałam się strasznie, że coś będzie nie tak, bo w Rysiowej bliskiej rodzinie pojawiły się już ortopedyczne kłopoty. Bardzo miła niespodzianka. Bałam się, że zakończymy naszą karierę agilitowa, a tego nie chciałabym w życiu!
Żeby tych super informacji było mało.. zgłosiłam się właśnie na Treningowe Zawody Fortowe, także trzymajcie za nas kciuki 9 grudnia !
Bardzo uradowani : Asia&Rico

poniedziałek, 5 listopada 2012

Damn your eyes

Dzisiaj poskrobię o tym jak bardzo popadam w schemat z jednym psem. Szczególnie z pracą z nim.  Jestem przyzwyczajona tylko do niego. Pod niego wybieram zawsze metody, jeżeli chcę coś poprawić etc. Może to zgubne, sama nie wiem. Wczoraj miałam możliwość dłuższego zaobserwowania innych psiaków, nawet chwilę z nim popracować. Wtedy właśnie zdarzały mi się momenty pt."Co ja mam teraz zrobić?". Bo przecież gdybym pracowała z Rico zrobiłabym to TAK, a u tego psiaka ta metoda nie działa... Zupełnie inaczej może odebrać takie bodźce, dany ruch. Zamiast coś naprawić, nieświadomie mogę coś zepsuć. To moje jednotorowe myślenie jest dobre... ale na mojego pieska :) Umiem się z nim dogadać. Wiem co i JAK poprawiać. U innych.. potrzebuję chwili przerwy, dobrego pomysłu. Jednak cofając się jeszcze nie tak dawno wstecz - z Ri miałam to samo, także kiedyś (nie jestem w stanie określić dokładnie kiedy to było, bo to rozwijało się stopniowo)
potrzebowałam czasu, żeby wymyślić skuteczną metodę czy to na nauczenie sztuczki, czy oduczenie jakiegoś zachowania. Teraz coraz bardziej robię to instynktownie. Przewiduję, jak i co może pokazać mój pies w danym momencie. Wiadomo ciągle się tego uczę. Jednak ćwiczenie czyni mistrza !
Dzięki Kamili:) Jeszcze z początków wakacji...