sobota, 24 maja 2014

Bardzo aktywnie

Tak mogę podsumować ostatni okres. Moja szkoła, treningi i zawody- tu nie ma czasu na nudę... Przynajmniej nie było... do teraz :) Los chciał, aby na chwilę się zatrzymała. Spojrzała na wszystko inaczej, przestała wiecznie gdzieś być i planować każdą kolejną godzinę. Być może los w ten sposób chciał mnie czegoś nauczyć, chyba mu się to udało. Mam przymusową przerwę, gdyż na ostatnim treningu agility skręciłam sobie staw skokowy. Praktyczny brak ruchu przez najbliższe trzy tygodnie. Co to dla nas oznacza? Nudę, rezygnację z wielu imprez, teraz nawet sama nie mogę iść z psem na głupi spacer. Zaczęłam doceniać jak fajne jest czasem po prostu nicnierobienie, po prostu odpoczywanie i skupianie się na rzeczach przyjemnych a nie jedynie obowiązkach, goniących terminach i gonienie czegoś w wiecznym pośpiechu życia. Szkoda, że musiałam się tego nauczyć w ten a nie inny sposób, ale w końcu do mnie dotarło, że nie mogę wiecznie biec. Czasem muszę też się zatrzymać... odetchnąć i spróbować od nowa. To nic strasznego prawda?

Fot. Aneta Ciupińska
Rico się wcale nie nudzi, jest najlepszy- co zawsze powtarzam, wiem wiem. Tym razem robi za mojego pomagiera, przynosi mi poduszki, picie, a nawet kule. Zamyka i otwiera mi drzwi. Czy mogłabym sobie wymarzyć w tym momencie lepszego psa? Zdecydowanie nie! A kiedy go zwyczajnie o nic nie proszę, zasypia koło mnie, tak jakby wiecznie mnie pilnował czy czegoś mi nie zabraknie... Kolejny raz się powtórzę, że czym on starszy tym lepszy, moje zafascynowanie tym psem rośnie z dnia na dzień!
Przed moim cudownym incydentem, tak jak pisałam wcześniej, mieliśmy bardzo produktywny okres. Wiele zawodów agility, a dzisiaj mieliśmy debiutować w klasie trzeciej na zawodach obedience w Warszawie.. no chyba nie było nam to pisane :) A szkoda, bo już się stęskniłam za startami, bardzo lubię tę dyscyplinę, a zawody uważam, że fajne sprawdzenie siebie i psa. Bardzo liczyłam na rzetelną ocenę tego sędziego, no cóż.. może innym razem :)
Fot. Aneta Ciupińska

Agility? Sport w który nie sądziłam, że aż tak wejdę. Robiłam go przez ostatnie lata, bo lubię aktywnie spędzać czas z psem, biegać, a tutaj obydwie te rzeczy mogłam połączyć. Rico to nie jest do końca pies stworzony do tego sportu, jest dość mały, ma stosunkowo krótkie łapki, więc czasem ciężko mu się dobrze wybić, a po za tym chyba jego móżdżek nie do końca ogarnia pracę na takich emocjach. Widać, że o wiele bardziej myśli i stara się na obi, aniżeli na agility :) Tak czy siak mi się bardzo to podoba, Rysiowi też na pewno się podoba, bo on uwielbia każdy rodzaj pracy i nie ma co ukrywać jest trochę dla mnie "pieskiem doświadczalnym" w agility, bo to na nim się uczę i popełniam wszystkie handlingowe błędy. Ale nie ma tego złego.... co by na dobre nie wyszło :) Uważam, że dla naszego kulawego teamu(ja pod względem handlingowym, a pieso pod względem psycho-fizycznym) ogromnym sukcesem jest to, że biegamy obecnie w openach. Wychodzi nam to mniej lub bardziej ładnie, ale co najważniejsze mamy z tego fun! A w końcu o to chodzi w agility, to ma być zabawa :) Z zawodów na zawody widzę znaczną poprawę w naszym dogadywaniu się na torze, na pewno oboje się już trochę "wyrobiliśmy" i po prostu siebie z nami, więc sekwencje biega nam się dobrze. Gorzej jest z naszą piętą achillesową - slalomem. Ri ma częsty problem ze znalezieniem wejścia, często omija pierwszą tyczkę. Dziewczyny mówią, że to kwestia treningu, ja też mocno na to liczę, że z czasem ten problem zniknie. No nic, pozostaje nam ćwiczyć i liczyć, że się to zmieni :) Najprawdopodobniej będę miała zastępcę, który będzie ćwiczył z Rico w czasie mojej rekonwalescencji.
Fot. Basia Kaczmarczyk

To teraz o poszczególnych zawodach:
Stare Babice k. Warszawy, 26-27.04
Super, że chociaż jedne zawody były tak blisko zorganizowane od domu. Jechaliśmy na nie, jedynie 10 min - Super sprawa! Czemu nie ma więcej takich wydarzeń, tak blisko mnie? W tamten weekend występowały różne anomalie pogodowe - od wielkiej ulewy i wichury, po piękne słońce. Ciekawie się biegało :) To były pierwsze zawody, na których nie dostaliśmy od razu Disa za slalom- ach jak miło <3 Oczywiście kończyliśmy wszystko z punktami, bo oczywiście musiałam piesa na slalomkach poprawić, ale generalnie poczułam progres i stwierdziłam, że jest jeszcze dla nas nadzieja.
Fot. Aneta Ciupińska

Supraśl, 4-5.05
Kolejny weekend, tym razem dłuższa wyprawa. Pogoda zdecydowanie lepsza, bo podczas biegów nie padało. Pomimo to, Ricusio znów gubił móżdżek na slalomkach i znowu wszystkie biegi zdisowowane na tej przeszkodzie... Ale cóż trzeba pracować, pracować i pracować! Jedyna recepta na sukces!

Szkoda, mi tylko, że to właśnie przez jedną przeszkodę mamy disy, nawet nigdy nie mogę zobaczyć swoich czasów( chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że muszą być długie, bo non-stop poprawiam slalomek). Może to być dziwne dla Was, że i tak startuję z psem, który ma problemy z jakąś przeszkodą. Jednak ja to widzę inaczej, uważam że Rico w ten sposób oswaja się z zawodami, ogromnymi emocjami i z każdymi zawodami lepiej skacze - z czym też miał wcześniej ogromny problem. Nie nudzi mi się z tym pieskiem, jeżeli chodzi o ten sport :) Kto wie... może kiedyś pokonamy te wszystkie trudności i zaczniemy po prostu biegać, mocno w to wierzę! Skoro tyle mi się udało wypracować to to już powinno być pestką :) Tak też będzie!
Jak na razie pozostało mi odpoczywanie i spokojne zdrowienie :)
Pozdrawiamy A&Ri!
Fot. Basia Kaczmarczyk