niedziela, 28 kwietnia 2013

ADŻILITKI

Śmiesznie, nieśmiesznie... uroki biegania z moim borderem :)
Z jednej strony super szybki pies, z drugiej...bardzo trudny do współpracy na torze.
Jednak tak to w Ricowym życiu bywa, że znajduje swoje własne rozwiązania problemów, niekoniecznie takie które by mi odpowiadały. Chłopak miał problemy z hopeczkami od początku, ale nasza agilitowa przerwa sprawiła, że problem się znacznie powiększył. Skoki były albo bardzo asekuracyjne...albo w ogóle ich nie było ;) Problem mocno techniczny i mam nadzieję, że do wypracowania w najbliższej przyszłości :)
Teraz coś milszego - mianowicie jestem niesamowicie zadowolona z Rysiowego zachowania. Ricowe bycie rok temu i obecnie.. to jedna wielka przepaść ! Tutaj jestem dumna z SIEBIE, że się nie poddaje, pracuje dalej i ciągle dążę do czegoś nowego, bo z Rico to nie jest najprostsze i wymaga to ogromnej siły woli i motywacji. Takie chwile pokazują, że warto. Warto codziennie pracować nad sobą i nad samym psem. Mimo pogody, mimo braku czasu, mimo braku funduszy i wielu innych... po prostu WARTO !
Uczę się, cholera i to jak ! Jak ważne jest to, co zauważę tylko ja, nikt więcej. Mało kto wie jaki Rico był i jest teraz, szkoda że tak wiele osób ocenia...Bo te największe bariery są w nas i tylko my jesteśmy w stanie je pokonać.
Co do pracy nad samą sobą - być może zabrzmi to bardzo egoistycznie, ale uważam że mój handling na prawdę znacząco się polepszył ! Jestem już świadoma swoich nóg, rąk i z normalnym psem powinno mi się lepiej biegać, jak widać nie zawsze :)
Jednak bez hopek moje dziecko pokazało,że potrafi i tuneliadę pobiegliśmy na czysto, z całkiem przyzwoitym czasem. Jestem szczęśliwa !
Biegałam także z drugim psem - Sampelem. Bardzo lubię z nim pokonywać tor, bo dobrze się rozumiemy :) Dziękuję również tutaj Asi- jego właścicielce za użyczenie mi go :) Ojj chętnie bym biegała z nim więcej, mam nadzieję, że się uda !
Notka zalatuje emocjonalną, bo i taka też jest. Pisząc ją, szczególnie jedną z części polała mi się łezka w oku.
Apeluje do każdego, kto czyta mojego bloga- WALCZCIE O WSZYSTKO ! Na prawdę warto :)
Pozdrawiamy A&Ri

piątek, 19 kwietnia 2013

Powrót do korzeni..

Niespodziewany pomysł, szybka akcja i.... czyżby nowe zamiłowanie?
Tak o to właśnie poznaliśmy to, do czego zostały stworzone border coliie - do pasienia owiec.
Nie sądziłam, że Rico ma na tyle silną psychikę i instynkt, żeby coś zrobić w tym temacie. Pojechałam do owczarni z nadzieją, że Rico chociaż odważy się podejść do owiec i nie zwieje. 
Pierwszy moment na miejscu - reakcja, której całkowicie się spodziewałam - Ryś nawet nie był łaskaw spojrzeć na owce. Jego zainteresowanie wzbudzało wszystko... oprócz zwierzątek za siatką. ;)
Nadszedł czas i na nas. Wchodzimy, a tutaj piesek zaczyna mi iść na kontakcie, chociaż wcale go o to nie prosiłam... ah te obidjensowe nawyki. Pierwsze kilka minut przy zagrodzie to było coś na zasadzie przekonania go do owieczek, do których nie miał pewności. Potem poszło już cudownie. Nie myślałam, że to może wzbudzić aż tyle pozytywnych emocji. On po prostu wiedział co robić, nie mogłam się nadziwić. Ten moment był dla mnie magiczny. Myślę,że dla niego również, bo to jest to, do czego się urodził, jest z krwi i kości prawdziwym owczarkiem. Kolejną miła rzeczą było to,że usłyszałam wiele komplementów i pochwał od doświadczonych w tym temacie osób. Czyżby widziała światełko w tunelu ? 
Wiadomo nie było tak bajkowo, jak to opisuję. Zapewne popełniliśmy mnóstwo błędów, pewnie większości nie byłam nawet świadoma, ale co tam i tak był to dla nas ogromny fun, bo tak w końcu mają wyglądać pasterskie początki. 
Teraz poszczególnie o dwóch wejściach:
1. Bardziej asekuracyjne, Rico był mniej pewny, bardziej się bał. Ja byłam bardzo nieskoordynowana i myślę, że mogło to sprawiać trudność stadu i psu.
2. Rico już bardziej pewnie, ogon tak jak być powinien - ciągle w dole( co jest po prostu zadziwiające! Kto zna Rico to wie o czym mówię, on nigdy nie opuszcza ogona), była przyczajka - bajka ! Ja także czułam się już nieco pewniej, bardziej się wczułam. 
Podsumowując - obojgu bardzo nam się spodobało i coraz bardziej zastanawiam się nad zagłębieniem się w tej dyscyplinie sportu, choćby zrobienia sobie Startersów w regulaminie ASCA ;)
Tutaj, nasze pierwsze, uważam to gorsze wejście (drugie niestety nie zostało uwiecznione :( )
Pozdrawiamy z nową energią - A&Ri!